Swingowis życiae to moja nazwa na życie kolorowe, w którym coś się dzieje. Każde życie może być kolorowe. Wszystko może być kolorowe. My kolorujemy szarą codzienność. Kolorować życie to nie to samo, co wypychać je kolrowopodobnym badziewiem. To odnajdywać sens i radość w codziennych sprawach. Kolorowe nie znaczy łatwe. Ale lepsze od pustki, ucieczki w szarość albo kolorowopodobne badziewia właśnie.

Fundacja Kasisi

Fundacja Kasisi
Zapraszam na stronę cudownej, bardzo mądrze pomyślanej fundacji, pomagającej dzieciom w afrykańskim sierocińcu. :)

środa, 8 sierpnia 2012

Wielka decyzja po wielkiej decyzji


Do wpisu poprzedniego.

W tym budynku uczą się najmłodsi.
Zdrowi i nie.
Przedszkole specjalne z oddziałami integracyjnymi.
Jest tutaj kilka sal, kilka różnych grup. Starsi i młodsi niepełnosprawni intelektualnie (stopień umiarkowany), odziały integracyjne w różnym wieku i grupa dzieci niepełnosprawnych intelektualnie w stopniu głebokim*. Tam dzisiaj trafiamy – trzy studentki.
Nareszcie.
To – patrząc pewnie okiem większości – najtrudniejsza grupa. Zadanie główne – nie dopuścić by dzieciom stała się krzywda. U wielu osób takie odwiedziny, czy początki pracy powodują jedną reakcję – płacz.
Są dzieci, które tylko leżą. Trudno czasem zdiagnozować czy widzą, czy słyszą... Są chodzące, które na przykład w każdej chwili mogą połknąć cokolwiek.
Cisza. Straszna cisza. Czy może po prostu straszna niemożliwość zwykłego porozmawiania z tymi dziećmi.
Są tu dwie panie. Jedna nam opowiada o tym miejscu, tej pracy. To właśnie o niej mogę powiedzieć: NARESZCIE.
Jest pogodzona z tym, że te dzieci są takie, a nie inne (czy – że są takie dzieci na świecie). Widzi sens w swojej pracy. Nie mówi, że jej zawód jest najtrudniejszym ochem-achem na naszej planecie.
Właściwa osoba na właściwym miejscu. Nie, że ma łatwo. Wie jednak po co jest, tam gdzie jest.


Terapeuci, kiedy zaczynają pracę (lub może już na studiach/praktykach) i widzą, że im nie idzie, że sobie nie radzą, mają trzy wyjścia:
1.Poradzić sobie z trudnościami (ze sobą)
2.Zostać i jęczeć – i pewnie źle/gorzej niż by się mogło pracować
3.Odejść
Niestety wiele osób wybiera opcję drugą. To niestety też jest powodowane różnymi rzeczami. Pamiętam, że zawsze się dziwiłam wspomnianej fizjoterapeutce, że czemu nie pójdzie do sklepu bułek sprzedawać (skoro narzekała na wszystko w swojej pracy, to może w innej znajdzie coś, na co narzekać nie będzie). Mam teraz do tego ambiwalentny stosunek bo wiem, że i o pracę przy sprzedawaniu bułek niełatwo.

Dobrze jest, moim zdaniem, zrobić sobie furtki – nie bać się zmiany, gdy widzimy, że jest źle. W pracy nie odpowiadamy przecież tylko za siebie – także za innych. Każdemu może się przydarzyć, że choćby nie wiem ile myślał nad wyborem drogi życiowej, wybierze źle. Pytanie tylko, co z tym zrobi – czy będzie brnął w to dalej, mając żal do siebie, do świata, czy spróbuje sobie z tą sytuacją poradzić – w zależności okoliczności i swoich możliwości – zmieniając swoje podejście lub odchodząc.




*Nie wiem czy to jest poprawne, ale słowa "upośledzony" nie powinno się już używać, a jeszcze w skalach go używają, więc napisałam tak. Wyjaśnienie dlaczego nie "upośledzony" tutaj -> http://pl.wikipedia.org/wiki/Niepe%C5%82nosprawno%C5%9B%C4%87_intelektualna#Terminologia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz