Swingowis życiae to moja nazwa na życie kolorowe, w którym coś się dzieje. Każde życie może być kolorowe. Wszystko może być kolorowe. My kolorujemy szarą codzienność. Kolorować życie to nie to samo, co wypychać je kolrowopodobnym badziewiem. To odnajdywać sens i radość w codziennych sprawach. Kolorowe nie znaczy łatwe. Ale lepsze od pustki, ucieczki w szarość albo kolorowopodobne badziewia właśnie.

Fundacja Kasisi

Fundacja Kasisi
Zapraszam na stronę cudownej, bardzo mądrze pomyślanej fundacji, pomagającej dzieciom w afrykańskim sierocińcu. :)

środa, 8 sierpnia 2012

Już potrafię?

 Umiejętność porozumiewania się z innymi ludźmi to ważna sprawa.
Dlatego szybko zaczął się uczyć. W wieku ośmiu miesięcy zaczął gaworzyć. "Mamamamamama mamama mama!" - powtarzał uparcie, ucząc się przy tym mędzy innymi produkcji dźwięków czy intonacji głosek.
Potem zaczął mówić. Najpierw tylko po jednym wyrazie, niekoniecznie trafnym. Nie znał tych słów zbyt wiele, więc używał ich tak, jak pasowało mu najlepiej. Tak strasznie chciał wyrazić swoje zadowolenie w zoo, że wykrzykiwał radośnie "Pies! PIES!!" za każdym razem, gdy zobaczył jakieś zwierzę.
Mając półtora roku nagle najwidoczniej postanowił dowiedzieć się dużo więcej. Z zadziwiającą wytrwałością pytał codziennie "Co to?" wskazując różne przedmioty. Był bardzo ciekawy każdej nazwy. Rodzice cierpliwie odpowiadali mu na to, powtarzające się uparcie, pytanie.
Co to? Co to? Co to?...
Pół roku później wiedział już, że kolejność wyrazów w zdaniu jest ważna. Zaczął też używać słów opisujących stany takie, jak "śnić", "marzyć", a także opisujących emocje.
Do szóstego roku życia poznał czternaście tysięcy słów.
Podobnie było pewnie z każdym z nas.


Teraz ma trzydzieści lat. Wczoraj szwagier zaproponował mu kielicha. Nie chciał. Trzeba wracać potem na piechotę trzy kilometry, a zimno było i deszcz. Ale co? Szwagrowi odmówi?

Dzisiaj do jego biura wparowała Zośka.
-Słuchaj, Jacek, piszemy takie pismo. Protest taki, że ten nasz szef to źle nas traktuje. Jak go wywalą to na jego miejsce dadzą Marka, a Marek obiecał podwyżki. To wszyscy podpisują. Podpiszesz też, nie?
Ogarnęła go złość. Podpisać się pod stekiem bzdur tylko po to, by mieć pare groszy więcej?
-Eee... No wiesz... Nie sądzę, żeby... To znaczy...
-Dzięki, zawsze wiedziałam, ze można na Ciebie liczyć. Podeślę Ci to jutro, pa!

Kolacja. Ciocia żony przyjechała.
-A Ty, Jacusiu, wierzący jesteś?
-Tak. Jestem buddystą.
Chciał opowiedzieć, że jego ojciec też był. Jak to go wszystkiego nauczył. Jakim był dla niego wzorem. Jak jego wiara pomogła mu w trudnych chwilach. Ale ciocia tak jakoś krzywo spojrzała... Zamilkł. Za chwilę nawet zręcznie jakoś zmienił temat. Bo ta powódź to tyle szkód wyrządziła...


Już mając koło ośmiu miesięcy gaworzyłeś, Jacku...
Jak wielu z nas.
Mając dwa lata posługiwałeś się już słowem "smutny".
Jak wielu z nas.
Między osiemnastym miesiącem a szóstym rokiem życia poznawałeś średnio dziewięć słów na dzień.
Jak wielu z nas.

I co? Na co to?
Trzebaby Ci, Jacku, znowu nauczyć się MÓWIĆ
abo raczej WRESZCIE nauczyć się mówić.
Jak wielu z nas...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz