Swingowis życiae to moja nazwa na życie kolorowe, w którym coś się dzieje. Każde życie może być kolorowe. Wszystko może być kolorowe. My kolorujemy szarą codzienność. Kolorować życie to nie to samo, co wypychać je kolrowopodobnym badziewiem. To odnajdywać sens i radość w codziennych sprawach. Kolorowe nie znaczy łatwe. Ale lepsze od pustki, ucieczki w szarość albo kolorowopodobne badziewia właśnie.

Fundacja Kasisi

Fundacja Kasisi
Zapraszam na stronę cudownej, bardzo mądrze pomyślanej fundacji, pomagającej dzieciom w afrykańskim sierocińcu. :)

czwartek, 30 maja 2013

Marzy mi się...

Ciągle mi się marzy, takie miejsce w przestrzeni internetowej, gdzie można sobie podyskutować. Szczytem tego marzenia, rzecz jasna, byłoby to, że mogłabym takowe miejsce stworzyć (na przykład byłoby tutaj).

Jest oczywiście kilka przeszkód, jak to bywa z marzeniami, które nie od razu stają się rzeczywistością.
Po pierwsze, nie umiem ostatnio dobrze wykorzystać czasu, co wiąże się z tym, że blog powoli zaczyna pokrywać się pajęczyną, więc też brakuje tematu do rozmów.
Z tym można sobie poradzić.

Po drugie - zasięg. Kameralnie tutaj mamy. Znam wprawdzie strony, na których mogę pogadać, tyle że niekoniecznie zawsze na tematy, które mnie interesują. 
Czy z tym można sobie poradzić, zobaczymy. To nie ode mnie już zależy, czy moje przemyślenia dadzą radę pobudzić Was do rozmowy (choć już czasem radę dawały, z tym że prywatnie, z czego się baaardzo cieszę) i jest to pewnie największe wyzwanie - ale o tym dalej.

A więc po trzecie wreszcie powód, dla którego ciężko mi znaleźć takie miejsce także i na stronach odwiedzanym przez większa liczbę osób: my już nie pamiętamy, co to jest dyskusja.
Sporo mamy stron internetowych, gdzie można popisać i pokomentować. Wszystko fajnie, tylko po pewnym czasie zaczyna się tam kłótnia i mądralowanie.
A mi się marzy dyskusja. Taka prawdziwa.
Dyskusja to coś, co buduje, nie niszczy.
Trzęsie mnie, gdy ktoś myli ja z kłótnią. Krew mnie zalewa. (słynny już mój prywatny przykład, kiedy zawzięcie dyskutuję z moją przyjaciółką a ktoś podchodzi do nas i z zatroskaną miną przerywa nam mówiąc "dziewczyny, nie kłóćcie się...").
Dyskusja jest nam potrzebna. Jest szalenie ważna. Nikt z nas nie jest Alfą i Omegą, nie posiada mądrości życiowej przebijającej dorobek ludzkości w takim stopniu, by nie dowiedzieć się czasem czegoś nowego. Żyjemy z innymi ludźmi i każdy z nas przeżył coś innego i W INNY SPOSÓB. Warto wymieniać się doświadczeniami. Tym JEST dyskusja. Wymianą poglądów, argumentów, doświadczeń. Często jest to wymiana zawierająca krytykę, a jakże. Jednak zawsze taką, która zakłada dobro drugiej strony. Taka wymiana, która poszerza horyzonty.
To, czym jest dyskusja. Warto jednak też powiedzieć, czym ona nie jest. Dyskusja to nie:
-kłótnia, okazja do "zbesztania" drugiej osoby, która ma inne poglądy, to również nie wyciąganie z rękawa bezpośrednich ataków na drugą osobę wtedy, gdy brakuje argumentów na poziomie nie dotykającym indywidualnie drugiego dyskutującego.
- nie jest też obraźliwym odnoszeniem się do tego, co dla kogoś jest ważne (bo krytyka to zupełnie inna bajka),
- przekonywanie na siłę do mojego i tylko mojego punktu widzenia, to również nie manipulacja (o tym za chwilkę, bo będzie gwiazdeczka i drobny druczek do słynnego "warto rozmawiać" - które to, samo powiedzenie, bardzo lubię).
- i takie moje prywatne, blogowe/w przestrzeni komputerowo-komentarzowej zdanie, nie musi być podzielane: to otwartość na inne osoby komentujące. Jakoś mnie irytuje dyskusja komentujący-autor artykułu z pomijaniem osób, które próbują włączyć się w temat. Strasznie to destrukcyjnie działa na rozwój dyskusji (po prostu nie wykorzystane zostają inne spojrzenia).

I jeszcze obiecana gwiazdka do "warto rozmawiać". Jak zwykle przepraszam, ale przychodzą mi do głowy zawsze te najbardziej wyraziste, ale i skrajne przykłady. Rozmawiać warto, rozwijać się warto, słuchać innych poglądów warto. Ale nie zawsze. Warunek: to Cię buduje, nie niszczy. Sorry, ale nie poślesz 15 latka (50 latka zresztą też) na spotkanie sekty, żeby sobie posłuchał "innych poglądów", bo "warto rozmawiać". Nie zawsze warto. Bo pamiętać o swoich zasadach i, do jasnej ciasnej, wiedzieć w co się wierzy, w sumieniu i sercu, też warto. A dzisiaj często to jest podważane. "Wszystkiego trzeba spróbować".
A właśnie, że nie wszystkiego.
Jednak, jak wspomniałam, to jest "gwiazdka do". Potrzebny komentarz, ale jednak mówiący o tym, czym dyskusja nie jest (a nie jest zapominaniem o tym, w co naprawdę się wierzy, strachem, że muszę zobaczyć wszystko, spróbować wszystkiego, bo jeszcze coś przegapię).

A z całkiem innej paczki, dokładnie w tym temacie: brakuje mi was. Bliższych i dalszych znajomych. Tych, których znam od lat i tych, których na oczy nie widziałam, ale zdarzyło nam się sensownie pogadać. Tych z bloków obok i tych z rożnych części Polski. Brakuje mi rozmów. Wielu różnych, ale zawsze z szacunkiem, rozmów.
A ponieważ znowu wpadłam w stan "poszukiwań życia" i jest wiosna (nie zima :)) to popróbuję sobie znowu coś tutaj ruszyć.
Robię, a raczej mam nadzieję, że ROBIMY eksperyment. :-)

Na początek pozmieniamy charakter bloga. Częstsze wpisy, na różne tematy. Zaproszenie innych osób do przyłączenia się.
Tylko, że tutaj nic nie uda się bez was. Na razie to mi się marzy dyskusja, to mi się tęskni.
Mam jednak nadzieję, że nie jestem w tym sama.
Że nie tylko mnie boli pochłaniające nas, szeroko rozumiane "ŻYCIE", w którym to nie mamy już czasu na wymianę poglądów, na rozmowę.
Nic się nie uda, jak nie będzie się chciało wam gadać. ;D
Niewiele się też będzie dało zdziałać, jak nie pozapraszamy do dyskusji innych ludzi. Bo im nas więcej tym bogatsze dyskusje a raczej: szansa na rozpoczęcie i utrzymanie się dyskusyjnego charakteru komentarzy pod wpisem.
Dlatego ja zaczynam "robić swoje", a was proszę o pomoc, jeżeli tylko macie ochotę na projekt "Marzy mi się dyskusja". I tak:
- powstanie fejsbukowa (a jakże) strona o blogu, pozapraszajcie luda i poproście o zapraszanie luda i żeby luda zaprosił luda itd. :)
- częstsze wpisy (myślałam o różnych tematach, krótki wpisikach, ale to na razie chyba temat na osobnego bloga, a nie chcesz też stracić tego, co jest moje). A pewnie: nadal będzie dużo o Jezusie, o pedagogice, o różnych przemyśleniach mych. Wszak autorka się nie zmienia. Nie wierzę jednak, że nie macie w tych tematach (albo w innych, tak przy okazji) nic ciekawego do powiedzenia.

- bardzo bym też chciała nie być tutaj mądrującą się "autorką-świętą krową" - ja tez chcę się czegoś nauczyć, też chcę się "poszerzyć" (to akurat to ja prawie zawsze :D), więc wszelkie uwagi (zgodne rzecz jasna z zasadami krytyki i dyskusji pod adresem bloga) mile widziane.

Marzy mi się i mam już tego dość. Marzenia trzeba spróbować zrealizować. Zaczynam eksperyment. Czy się powiedzie? Zależy w dużej mierze od tego, czy to nie jest tylko moje marzenie.
Zależy od Was.