Swingowis życiae to moja nazwa na życie kolorowe, w którym coś się dzieje. Każde życie może być kolorowe. Wszystko może być kolorowe. My kolorujemy szarą codzienność. Kolorować życie to nie to samo, co wypychać je kolrowopodobnym badziewiem. To odnajdywać sens i radość w codziennych sprawach. Kolorowe nie znaczy łatwe. Ale lepsze od pustki, ucieczki w szarość albo kolorowopodobne badziewia właśnie.

Fundacja Kasisi

Fundacja Kasisi
Zapraszam na stronę cudownej, bardzo mądrze pomyślanej fundacji, pomagającej dzieciom w afrykańskim sierocińcu. :)

środa, 8 sierpnia 2012

Bo COŚ się stanie.


UWAGA: Poniższy wpis lub treść zawarta na stronach internetowych umieszczonych pod wpisem u niektórych może wywołać PRZERAŻENIE. Należy wtedy udać się do ubikacji, przerażenie wrzucić do muszli i spłukać wodę. Należy to uczynić bezwzględnie i szybko, zanim przerażenie się przyklei. Następnie należy powrócić i zacząć myśleć. Przerażenie może pełnić funkcję diagnostyczną – może potwierdzać, że ostatnie słowa wpisu skierowane są do Ciebie.
Uwaga druga: Brak przerażenia nie świadczy o tym, że wpis nie był dla Ciebie. Pełni on bowiem również funkcję typu: "być może pomoże zrozumieć".

Gdzieś, nie wiadomo gdzie. 
Mieszka COŚ.
Oni boją się COSIA. Tak jak małe dzieci boją się duchów, jak boją się ściereczki poruszającej się na kaloryferze.
COŚ jest niebezpieczne.
Najgorsza rzecz, jaka może się przydarzyć, to jest stanie się. COŚ może SIĘ STAĆ i wtedy... wtedy to już pewnie będzie TAK STRASZNIE. Jeszcze straszniej niż teraz. Dużo straszniej. Tak strasznie, że nie będzie się dało nad tym zapanować.
Dlatego lepiej COSIA nie prowokować, nie obudzić go – wtedy może się nie stanie.

Bo wszędzie czai się śmierć.
Wszędzie.
To cud, że żyjemy. Przecież tak wiele rzeczy może uruchomić COSIA i wtedy ono, obudzone przez nas, SIĘ STANIE i może być wtedy nawet śmierć.
Wstajemy więc ostrożnie i już od samego rana uważamy by nie obudzić COSIA. COSIU jest czujne. My musimy być CZUJNIEJSI.

Budzisz się rano po przespanej na raty nocy. Śniło Ci się, że TO się sprawdziło. TO jest ciągle w Twojej głowie – walczysz z nim, ale ciągle wraca, ciągle wraca, ciągle wraca. Gdyby to zostało w Twojej głowie na dłużej – jesteś pewien – obudziłoby COŚ.
A właśnie Ci się śniło, że TO Cię pokonało. Wpakowało się pod Twoją czaszkę na dłużej. I wszystko stracone.
Wtedy się obudziłeś.
Już dobrze. Nie ma go.
Nie wdarło się.
JEST!
Nie ma.
JEST!
Nie ma.
JEST.
Nie ma, nie ma, nie ma!
Chwilę walczysz. Poszło sobie.
Teraz możesz wstać.

Rozglądasz się po pokoju. Na podłodze czai się śmierć. Idziesz do łazienki. Myjesz ręce. Oddalasz od siebie COSIA. Teraz jesteś bezpieczny. Możesz zjeść śniadanie.
Uważaj na lodówkę! W środku są jajka. Jajka to śmierć. Otwierasz lodówkę trzymając uchwyt tylko w jednym, konkretnym miejscu. Tam jej nie ma. Nie ma ptasiej grypy.
Masz ochotę na jajecznicę. Wyjmujesz masło i ser. Całe szczęście, że nie wiesz jak powstały. Nawet jeśli obudzą COSIA to nie będzie Twoja wina.
A to już dużo.
Zrobiłeś śniadanie. Czujesz ulgę. Włączyłbyś radio ale teraz tego nie zrobisz. Na radiu jest śmierć. Mały kawałeczek, ale jest.
Kto wie...
Na trasie kuchnia-pokój słyszysz dzwonek swojej komórki. Cholera jasna!! - o mały włos nie opuszczasz kubka z herbatą i talerza z kanapkami. Telefon to śmierć. Telefon nosi się ze sobą WSZĘDZIE. Telefon cały pokryty jest śmiercią. Telefon chodzi z Tobą do przychodni albo do autobusu, telefon spada na ziemię.
Odbierasz telefon. Trzydziestosekundowa rozmowa kosztuje Cię kolejne mycie rąk.
Wracasz. Na rękach masz jeszcze wodę. Wciągasz zapach mydła jak zapach ziół na uspokojenie. Czujesz ulgę. Już dobrze, już dobrze.
Siadasz na fotelu. NIE! NIE TAK! Bo przyjdzie TO, wejdzie Ci do głowy i zabierze Ci resztę Ciebie. Siadasz jeszcze raz. Teraz dobrze? Na pewno. Tak. Teraz dobrze. Chyba. No troszkę źle. Nie. CAŁKOWICIE ŹLE. Musisz wstać. Siadasz znowu. Już. Czas jeść.
Jesz śniadanie, przyszły trzy smsy (niech to...!). Kończysz jeść. Odkładasz do zlewu kubek i talerz. Odbierasz smsy. Teraz już możesz.


A więc masz szczęście, że żyjesz.
Nie powinniśmy istnieć.
Jakim w ogóle prawem udało nam się przetrwać mając dwa lata, kiedy wszystko, co dorwaliśmy, wkładaliśmy do ust?
Jak przetrwała ta cała rzesza ludzi, którzy nie posiadają wielce tajnej wiedzy 'COSIO-medycznej' i nie wiedzą, że jak tak zrobią, to stanie się COŚ? W dodatku oni... oni...
...oni mają komórki!
Jak żyją lekarze, którzy pracują w szpitalach, gdzie nawet w ścianach jest śmierć?
Jakim cudem nie wyginęliśmy już jakieś tysiąc razy, zawsze gdy panowała jakaś poważniejsza epidemia?


Zastanów się dobrze, zanim:
- opowiesz komuś o zarazkach nieśmiertelnych, zanim bezmyślnie zaczniesz ludzi namawiać do mycia rąk zawsze i wszędzie
- zaczniesz straszyć swoje dzieci, że jeżeli nie będą grzeczne, jeżeli nie zrobią czegoś idealnie tak a tak to COŚ SIĘ STANIE. Coś strasznego. Na pewno.
I wreszcie, zastanów się dobrze, zanim:
- zaczniesz myć klamki
- liczyć wszystko do trzech
albo do czterech
albo do pięciu.
Musisz sprawdzić, czy zakręciłeś kran trzy razy. 
Pierwszy raz możesz nie zauważyć. Drugi raz może Ci się zdawać.
Trzy razy daje Ci pewność.
- zaczniesz się bać panicznie podłogi.

Przecież wiesz:
Podłoga nie zabija.
Dlaczego zachowujesz się, jakby zabijała?
Ptasia grypa. Tylko " w razie kontaktu z naprawdę olbrzymim stężeniem wirusa" (W. Gut – mikrobiolog)
Dzieci lekarzy mają się całkiem nieźle.
Ludzie posiadają telefony komórkowe.

Tak – uważaj!
Tak – miej się na baczności!
Ale uważaj i miej się na baczności przed irracjonalnym strachem.
Pożre Cię zanim się zorientujesz.
Daj mu tylko okazję.
TO TY KARMISZ COŚ!
Jeżeli możesz przestać, przestań.
Natychmiast.
Nie licz, nie myj klamek.
Nie wiem, czy wszystko od razu...
Jeżeli nie możesz – szukaj pomocy.
Ono rośnie.
Ale nie jest na podłodze ani na komórce
ani na klamkach. Jest w Tobie.

Walcz zanim Cię zniszczy Twój własny strach. Miej odwagę przestać się bać COSIA.

www.zok.net.pl
http://www.nerwica-natrectw.info/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz