Dzisiaj na Intensywnej Terapii czytalismy pod koniec wspomnienia pacjentów, którzy kiedyś przebywali na tym oddziale.
Bałem sie lekarzy, bo świecili mi w oczy...
Moja rodzina dyskutowała przy mnie, chciałem włączyć się do dyskusji, ale nie mogłem, dnerwowało mnie to...
Przenieśli mnie do innej sali, nie widziałem dlaczego...
Jest taka tendencja, żeby pacjenta nieprzytomnego traktować jako tego, który nie słyszy.
Podłączonego do aparatury, jako tego, który nie musi wiedzieć. Pewnie teraz by nie zrozumiał. Poinformujemy lepiej rodzine, dlaczego to tak, a nie inaczej.
Pacjent nieprzytomny może nas słyszeć.
Ja nie chciałabym leżeć w sali bez możliwości poruszenia się, odezwania się do świata i słyszeć nad sobą na przykład:
Ciekawe, kiedy się obudzi...
Straszne ma przykurcze w łokciu...
Widzieć nagle światło latarki, bez komunikatu, dlaczego tak i słyszeć zwykłe: jest odruch.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz