Ciągle mi się marzy,
takie miejsce w przestrzeni internetowej, gdzie można sobie
podyskutować. Szczytem tego marzenia, rzecz jasna, byłoby to, że
mogłabym takowe miejsce stworzyć (na przykład byłoby tutaj).
Jest oczywiście kilka
przeszkód, jak to bywa z marzeniami, które nie od razu stają się
rzeczywistością.
Po pierwsze, nie umiem
ostatnio dobrze wykorzystać czasu, co wiąże się z tym, że blog
powoli zaczyna pokrywać się pajęczyną, więc też brakuje tematu
do rozmów.
Z tym można sobie
poradzić.
Po drugie - zasięg. Kameralnie
tutaj mamy. Znam wprawdzie strony, na których mogę pogadać, tyle że niekoniecznie zawsze na tematy, które mnie interesują.
Czy z tym można sobie poradzić, zobaczymy. To nie ode mnie już zależy, czy moje przemyślenia dadzą radę pobudzić Was do rozmowy (choć już czasem radę dawały, z tym że prywatnie, z czego się baaardzo cieszę) i jest to pewnie największe wyzwanie - ale o tym dalej.
A więc po trzecie wreszcie powód, dla którego ciężko mi znaleźć takie
miejsce także i na stronach odwiedzanym przez większa liczbę osób:
my już nie pamiętamy, co to jest dyskusja.
Sporo mamy stron internetowych,
gdzie można popisać i pokomentować. Wszystko fajnie, tylko po
pewnym czasie zaczyna się tam kłótnia i mądralowanie.
A mi się marzy dyskusja. Taka
prawdziwa.
Dyskusja to coś, co buduje, nie
niszczy.
Trzęsie mnie, gdy ktoś myli ja z
kłótnią. Krew mnie zalewa. (słynny już mój prywatny przykład,
kiedy zawzięcie dyskutuję z moją przyjaciółką a ktoś podchodzi
do nas i z zatroskaną miną przerywa nam mówiąc "dziewczyny,
nie kłóćcie się...").
Dyskusja jest nam potrzebna. Jest
szalenie ważna. Nikt z nas nie jest Alfą i Omegą, nie posiada
mądrości życiowej przebijającej dorobek ludzkości w takim
stopniu, by nie dowiedzieć się czasem czegoś nowego. Żyjemy z
innymi ludźmi i każdy z nas przeżył coś innego i W INNY SPOSÓB.
Warto wymieniać się doświadczeniami. Tym JEST dyskusja. Wymianą
poglądów, argumentów, doświadczeń. Często jest to wymiana
zawierająca krytykę, a jakże. Jednak zawsze taką, która zakłada
dobro drugiej strony. Taka wymiana, która poszerza horyzonty.
To, czym jest dyskusja. Warto jednak
też powiedzieć, czym ona nie jest. Dyskusja to nie:
-kłótnia, okazja do "zbesztania"
drugiej osoby, która ma inne poglądy, to również nie wyciąganie
z rękawa bezpośrednich ataków na drugą osobę wtedy, gdy brakuje
argumentów na poziomie nie dotykającym indywidualnie drugiego
dyskutującego.
- nie jest też obraźliwym
odnoszeniem się do tego, co dla kogoś jest ważne (bo krytyka to
zupełnie inna bajka),
- przekonywanie na siłę do mojego
i tylko mojego punktu widzenia, to również nie manipulacja (o tym
za chwilkę, bo będzie gwiazdeczka i drobny druczek do słynnego
"warto rozmawiać" - które to, samo powiedzenie, bardzo
lubię).
- i takie moje prywatne, blogowe/w
przestrzeni komputerowo-komentarzowej zdanie, nie musi być
podzielane: to otwartość na inne osoby komentujące. Jakoś mnie
irytuje dyskusja komentujący-autor artykułu z pomijaniem osób,
które próbują włączyć się w temat. Strasznie to destrukcyjnie
działa na rozwój dyskusji (po prostu nie wykorzystane zostają inne
spojrzenia).
I jeszcze obiecana gwiazdka do
"warto rozmawiać". Jak zwykle przepraszam, ale przychodzą
mi do głowy zawsze te najbardziej wyraziste, ale i skrajne
przykłady. Rozmawiać warto, rozwijać się warto, słuchać innych
poglądów warto. Ale nie zawsze. Warunek: to Cię buduje, nie
niszczy. Sorry, ale nie poślesz 15 latka (50 latka zresztą też) na
spotkanie sekty, żeby sobie posłuchał "innych poglądów",
bo "warto rozmawiać". Nie zawsze warto. Bo pamiętać o
swoich zasadach i, do jasnej ciasnej, wiedzieć w co się wierzy, w
sumieniu i sercu, też warto. A dzisiaj często to jest podważane.
"Wszystkiego trzeba spróbować".
A właśnie, że nie
wszystkiego.
Jednak, jak wspomniałam, to jest "gwiazdka do". Potrzebny komentarz, ale jednak mówiący o tym, czym dyskusja nie jest (a nie jest zapominaniem o tym, w co naprawdę się wierzy, strachem, że muszę zobaczyć wszystko, spróbować wszystkiego, bo jeszcze coś przegapię).
Jednak, jak wspomniałam, to jest "gwiazdka do". Potrzebny komentarz, ale jednak mówiący o tym, czym dyskusja nie jest (a nie jest zapominaniem o tym, w co naprawdę się wierzy, strachem, że muszę zobaczyć wszystko, spróbować wszystkiego, bo jeszcze coś przegapię).
A z całkiem innej paczki, dokładnie
w tym temacie: brakuje mi was. Bliższych i dalszych znajomych. Tych,
których znam od lat i tych, których na oczy nie widziałam, ale
zdarzyło nam się sensownie pogadać. Tych z bloków obok i tych z
rożnych części Polski. Brakuje mi rozmów. Wielu różnych, ale
zawsze z szacunkiem, rozmów.
A ponieważ znowu wpadłam w stan "poszukiwań życia" i jest wiosna (nie zima :)) to popróbuję sobie znowu coś tutaj ruszyć.
Robię, a raczej mam nadzieję, że ROBIMY eksperyment. :-)
A ponieważ znowu wpadłam w stan "poszukiwań życia" i jest wiosna (nie zima :)) to popróbuję sobie znowu coś tutaj ruszyć.
Robię, a raczej mam nadzieję, że ROBIMY eksperyment. :-)
Na początek pozmieniamy charakter
bloga. Częstsze wpisy, na różne tematy. Zaproszenie innych osób
do przyłączenia się.
Tylko, że tutaj nic nie uda się
bez was. Na razie to mi się marzy dyskusja, to mi się tęskni.
Mam jednak nadzieję, że nie jestem
w tym sama.
Że nie tylko mnie boli pochłaniające nas, szeroko rozumiane "ŻYCIE", w którym to nie mamy już czasu na wymianę poglądów, na rozmowę.
Że nie tylko mnie boli pochłaniające nas, szeroko rozumiane "ŻYCIE", w którym to nie mamy już czasu na wymianę poglądów, na rozmowę.
Nic się nie uda, jak nie będzie
się chciało wam gadać. ;D
Niewiele się też będzie dało zdziałać, jak nie pozapraszamy do dyskusji innych ludzi. Bo im nas więcej tym bogatsze dyskusje a raczej: szansa na rozpoczęcie i utrzymanie się dyskusyjnego charakteru komentarzy pod wpisem.
Dlatego ja zaczynam "robić swoje", a was proszę o pomoc, jeżeli tylko macie ochotę na projekt "Marzy mi się dyskusja". I tak:
- powstanie fejsbukowa (a jakże) strona o blogu, pozapraszajcie luda i poproście o zapraszanie luda i żeby luda zaprosił luda itd. :)
- częstsze wpisy (myślałam o różnych tematach, krótki wpisikach, ale to na razie chyba temat na osobnego bloga, a nie chcesz też stracić tego, co jest moje). A pewnie: nadal będzie dużo o Jezusie, o pedagogice, o różnych przemyśleniach mych. Wszak autorka się nie zmienia. Nie wierzę jednak, że nie macie w tych tematach (albo w innych, tak przy okazji) nic ciekawego do powiedzenia.
Niewiele się też będzie dało zdziałać, jak nie pozapraszamy do dyskusji innych ludzi. Bo im nas więcej tym bogatsze dyskusje a raczej: szansa na rozpoczęcie i utrzymanie się dyskusyjnego charakteru komentarzy pod wpisem.
Dlatego ja zaczynam "robić swoje", a was proszę o pomoc, jeżeli tylko macie ochotę na projekt "Marzy mi się dyskusja". I tak:
- powstanie fejsbukowa (a jakże) strona o blogu, pozapraszajcie luda i poproście o zapraszanie luda i żeby luda zaprosił luda itd. :)
- częstsze wpisy (myślałam o różnych tematach, krótki wpisikach, ale to na razie chyba temat na osobnego bloga, a nie chcesz też stracić tego, co jest moje). A pewnie: nadal będzie dużo o Jezusie, o pedagogice, o różnych przemyśleniach mych. Wszak autorka się nie zmienia. Nie wierzę jednak, że nie macie w tych tematach (albo w innych, tak przy okazji) nic ciekawego do powiedzenia.
- bardzo bym też chciała nie być
tutaj mądrującą się "autorką-świętą krową" - ja
tez chcę się czegoś nauczyć, też chcę się "poszerzyć"
(to akurat to ja prawie zawsze :D), więc wszelkie uwagi (zgodne
rzecz jasna z zasadami krytyki i dyskusji pod adresem bloga) mile
widziane.
Marzy mi się i mam już tego dość. Marzenia trzeba spróbować zrealizować. Zaczynam eksperyment. Czy się powiedzie? Zależy w dużej mierze od tego, czy to nie jest tylko moje marzenie.
Zależy od Was.
Marzy mi się i mam już tego dość. Marzenia trzeba spróbować zrealizować. Zaczynam eksperyment. Czy się powiedzie? Zależy w dużej mierze od tego, czy to nie jest tylko moje marzenie.
Zależy od Was.
A wiesz co ja myślę? Że ludzie nie mają czasu rozmawiać. Tym bardziej dyskutować :(
OdpowiedzUsuńTo, na co mamy czas zależy od tego, jak bardzo nam na tym zależy... Czas da się zorganizować, jak coś ma dla nas wartość...
UsuńI dodatkowo w dyskusjach internetowych wkurza mnie to, że muszę udowadniać, że nie jestem automatem... POMOCY!
OdpowiedzUsuńRozwiń?
Usuń